Skąd u Pani zamiłowanie do designu?
Od dziecka lubiłam ładne rzeczy i formy. Już w przedszkolu ciężko było mnie wyciągnąć z zajęć plastycznych, a z czasem było tego coraz więcej – ciągle chodziłam na jakieś dodatkowe warsztaty – jak nie z malarstwa i rysunku, to z rzeźby, malowania na jedwabiu, później z grafiki komputerowej… Różnego rodzaju aktywności plastyczne towarzyszyły mi na każdym etapie życia i kiedy przyszło do wyboru studiów – architektura wnętrz wydała się dość naturalnym wyborem, czułam, że się w tym odnajdę. Styczność z designem miałam też od najmłodszych lat, ponieważ moja Mama bardzo lubiła wszystko, co związane z wyposażeniem wnętrz – mieliśmy zawsze w domu pełno wnętrzarskich magazynów i dom urządzony z dbałością o najmniejsze detale, co wiązało się z ciągłym zachwytem odwiedzających nas gości. I choć mamy z Mamą zupełnie odmienny gust i styl projektowania – trochę chyba to działa na zasadzie „czym skorupka za młodu…”.
Czy zawód architekta wnętrz jest trudny i jak wyobrażała go sobie Pani na początku swojej kariery?
Zawód architekta wnętrz jest piękny, ale bywa trudny. Zdecydowanie na początku wyobrażałam sobie to inaczej – naoglądałam się programów i seriali o architektach i myślałam trochę jak większość ludzi: że będę bogatą i elegancką panią architekt na obcasach, która popija z klientami kawki, podobiera kolory, posiedzi trochę przy komputerze, a w wolnym czasie głównie będzie szukała natchnienia i artystycznych wizji w świecie i ładnych magazynach wnętrzarskich. Mało tego! Myślałam, że po studiach będę przygotowana do pracy w zawodzie, a okazało się, że koniec studiów to dopiero początek nauki! Nie spodziewałam się wielu godzin spędzonych na rozrysowywaniu elektryki, zarwanych nocy na dopracowywaniu renderingów, tworzeniu długich tabel w Excelu, marudnych i roszczeniowych klientów czy niekompetentnych budowlańców, którzy popsują najprostsze rzeczy na budowie, a potem powiedzą, że tak było w projekcie. Trochę czasu minęło, zanim zauważyłam, że praca architekta wnętrz to ciągłe wyzwania, stres, szybkie tempo, mnóstwo telefonów, składanie zamówień, częste wizyty na budowach (zapomnijcie o obcasach), zimne kawy, przeglądanie miliona stron internetowych w poszukiwaniu produktów do projektów i modeli do wizualizacji. To również umiejętność rozmawiania z drugim człowiekiem (czasem nawet wystąpienia w roli mediatora u par mających odmienne wizje na temat swojego wymarzonego domu), odpowiadanie na dziesiątki pytań dziennie i jeżdżenie do tych samych sklepów po kilka razy w tygodniu. Na koniec – jak już zostanie jakiś czas wolny – należy dołożyć do tego obowiązki związane z prowadzeniem firmy, zatrudnianiem pracowników – nie da się na to przygotować – można to jedynie przeżyć i zobaczyć, czy jesteśmy w stanie się w tym odnaleźć, czy nie. Grunt to dobra organizacja i pasja – inaczej się nie uda. Wciąż też jako architekci wnętrz spotykamy się z niezrozumieniem naszego zawodu, umniejszaniem go i pytaniami o to „dlaczego tak długo i dlaczego tak drogo?” – może to właśnie przez te programy i seriale? (śmiech)
Mimo wszystko dużo radości sprawia mi tworzenie przestrzeni dla klientów – przestrzeni, w których będą się czuli dobrze, co poprawi im komfort życia. Nic mnie tak nie cieszy w pracy jak po wielu dniach spędzonych nad projektem- uśmiech klienta na widok swojego nowego lokum i świadomość, że właśnie spełniam jej/jego marzenie.
Co jest ważne przy projektowaniu wnętrz? Czy istnieją złote zasady w doborze kolorów?
Myślę, że przy projektowaniu wnętrz najważniejsze jest dobre zrozumienie oczekiwań i wizji inwestora. Od tego się zaczyna i jeśli wiemy, jaki chcemy osiągnąć efekt – projekty te spotykają się z pełną akceptacją i cieszą zarówno mnie, jak i klienta. To się sprawdza też w dobieraniu kolorów – zasada nr 1: to, że jakiś kolor podoba się nam, nie znaczy, że będzie się podobał klientowi
Kolory dobieramy do wielkości i kształtu projektowanego pomieszczenia. Jest kilka zasad ogólnych – np. to, że jasne, ciepłe kolory ścian optycznie poszerzają wnętrze, a ciemne i zimne – zwężają, ale nie wszystkie można zastosować uniwersalnie. Staramy się kolorami tak manewrować, by wydzielać nimi w pomieszczeniach różne strefy, podkreślać jakieś miejsca czy ukrywać mankamenty. Wszystko zależy od projektu i tego, na ile możemy się tymi kolorami pobawić.
Co Pani sądzi o naszym sklepie HomeLife.Style i jakie produkty zrobiły na Pani największe wrażenie?
Sklep oferuje wysokiej jakości produkty różnych marek i odpowiada na potrzeby wymagającego klienta. To przydatne narzędzie przy projektowaniu – można tu zarówno poszukać inspiracji, jak i zaproponować klientowi konkretne rozwiązania do jego wnętrza – znalazłam tu bowiem wiele ciekawych rzeczy w stylu art deco, nowojorskim czy klasycznym. Moją uwagę szczególnie zwróciły stoły do jadalni – mało jest na rynku sklepów z tak wyszukanym towarem.
Czy zawsze przy wybieraniu koloru na ścianach powinno się kierować wielkością wnętrza oraz wielkością okien? Czy coś jeszcze ma znaczenie?
Jak już wspomniałam wcześniej – ważny jest też kształt pomieszczenia, ale też jego wysokość i styl, w jakim ma zostać urządzone. Zdarza się, że łamiemy podstawowe zasady dobierania kolorów, żeby uzyskać jakiś specjalny efekt – np. w niskim pomieszczeniu malujemy sufit na czarno. Ktoś by mógł pomyśleć: tragedia – będzie wrażenie, że ten sufit „spada nam na głowę”, a jednak w niektórych wnętrzach zabieg ten optycznie wyciąga pomieszczenie i dodaje głębi.
O czym marzy zawodowy architekt wnętrz?
- O urlopie, na którym można się wyłączyć.
- O klientach, którzy nie dzwonią po godzinach i rozliczają się na czas.
- O budowlańcach, którzy nie znają stwierdzenia „nie da się”.
- O dostępnych modelach 3D mebli ze sklepów internetowych.
Katarzyna Dzieciątkowska – ukończyła Architekturę Wnętrz we Wrocławiu z oceną bardzo dobrą za zaprojektowanie wnętrza Domu Dziecka. Po uczelni kontynuowała pasję do zawodu w którym pracuje już od 10 lat. Ma za sobą setki projektów, uwielbia kolory we wnętrzach, a w wolnych chwilach stawia na aktywny tryb życia.